poniedziałek, 26 lipca 2010

Historia z życia wapmira (cz. 14)

Odgłosy walki powoli cichły. Ciekawość jednak nie pozwoliła Ci przejść obok zdarzenia obojętnie.
Korzystając z osłony okolicznych skał, podkradłaś się do miejsca walki tylko po to, by zobaczyć, jak bandyci dorzynają ostatnich członków karawany.

Wędrowni handlarze podróżowali zawsze pod silną eskortą, jednak tym razem przecenili jakość swoich zbrojnych i zapuścili się zbyt głęboko w pustkowia.

- Ha ha, witaj Diego! - zawołałaś, witając przywódcę rabusiów. - Chyba musimy porozmawiać o tym, co tutaj miało miejsce.

Bandyci i rabusie nie mieli prawa wstępu do Miasta. Nie dalej jak kilka tygodni temu Diego z wielkim trudem odparł zarzuty o mordowanie niewinnych ludzi.

- Rozbijcie mój namiot i wnieście do niego tamtą skrzynię - zawołał Diego. To była miła, towarzyska rozmowa, zakrapiana alkoholem oraz wyborną krwią. Niedługo potem bandyci zwinęli obóz i odjechali, zostawiając po sobie skrzynię.

niedziela, 25 lipca 2010

Historia z życia wapmira (cz. 13)

- Witaj wampirku. - powiedział Sfinks, lądując naprzeciw Ciebie. - Masz ochotę na odrobinę sportu? - zapytała bestia, jakbyś miała wybór. Sfinks chwycił Cię w szpony i uniósł ponad wierzchołki drzew. Widok z powietrza upajał jak dobre wino.
Po kilku godzinach lotu dolecieliście do zbocza Góry Przemiany - to tu, podobno, było źródło nano-wirusa

- Czego tutaj szukamy? - zapytałaś. Odpowiedź zmaterializowała się przed Tobą w kakofonii rumoru i trzasków. - TToooo OOOONNNAAAA?! - zadudnił tubalnym głosem Kamienny Golem. - Nie wygląda na siłacza.
- Poradzi sobie z Tobą - zaśmiał się Sfinks. - Będziecie kruszyć kamienie siłą własnego ciosu. Wielkość głazu oczywiście będzie dopasowana do waszej wielkości. Zaczynajmy.

Pierwszym był duży kawałek granitu. Ramię Golema spadło na głaz ze świstem, by po chwili pod jego ręką ukazały się drobne, skalne odłamki. Nadeszła Twoja kolej. Twój głaz był mniejszy, w kształcie stożka. Ostrożnie ustawiłaś go w zagłębieniu skał, tak, by stał na czubku, i z całej siły uderzyłaś rękoma w przeciwległe końce. Kamień pękł równo na dwie połowy.
Następnym był krzemień. Golem bez wahania zamachnął się i rozbił go na drobne kawałki. Ty wzięłaś jeden z większych, płaskich kawałków, podeszłaś do skały i roztrzaskałaś krzemień o wystającą krawędź.
Ostatnią próbą miał być diament. Przed Golemem stał imponujących rozmiarów kamień.

- Poczekajcie - powiedziałaś - Szkoda tak pięknego kamienia. Weźcie ten. - podałaś im niezwykle regularny, malutki kamyk.

- Haaa, haaa, haaa - zadudnił Golem - Patrz, jak to się robi. - mówiąc to, opuścił swe ramie z potężną siłą na kamyk. Ten jednak wytrzymał uderzenie, za to na ręce pojawiła się siatka drobnych pęknięć. - Aaaarrrggghhh - zaryczał Golem.

- Chodźmy wampirku, zostawmy tego pyszałka z jego problemem. - zachichotał Sfinks. To był najdziwniejszy chichot jaki słyszałaś.
Polecieliście nad lasami. Świat wokół was roztaczał nieodparty urok. Odchodząc, Sfinks zostawił Ci niewielki upominek - Tobie się to bardziej przyda, przyjaciółko.

czwartek, 8 lipca 2010

Historia z życia wampira (cz. 12)

Mały, może dziesięcioletni chłopiec uciekał przez las. Słyszałaś okrzyki pogoni. To byli łowcy nadnaturali - najgorszy rodzaj banitów zamieszkujących pustkowia. Polują na wszystko, co można sprzedać, a krew nadnaturali, szczególnie dzieci, ma ogromną wartość dla wszystkich parających się magią.
Arachnidowy łowca wyskoczył przed dziecko. Azel!? Zagrodził mu drogę, jednak on był dobrze przygotowany, wolnym odnóżem sięgnął po strzelbę i wypalił do mężczyzny srebrnym śrutem. Morderczy szał przyćmił Twój umysł. Poczułaś jak Twoje ciało przechodzi przemianę i skoczyłaś. Pierwsze dwa odnóża oderwałaś gołymi rękoma. Chwilę później zielona posoka wylewała się z miękkiego podbrzusza pajęczaka.

W dwie minuty było po wszystkim, o tym co, rozegrało się w tym miejscu, świadczyły porozrzucane po lesie kończyny wszystkich możliwych ras.

- Lampart, poznaj swoją matkę..

Obudziłaś się z letargu w swoim schronieniu. Zimny, czerwony pot rosił Twe czoło. Pięć dni później przybył posłaniec. Przyniósł pakunek oraz karteczkę podpisaną: "Twój A."

piątek, 25 czerwca 2010

Historia z życia wampira (cz. 11)

Pień drzewa, którego Troll używał jako maczugi, ze świstem opadł na miejsce, w którym jeszcze przed chwila stałaś. Rozpoznałaś te potwory. To były Trolle, których młode pokonałaś ponad rok temu na wyprawie. Musiały wyczuć Twój zapach jak przechodziłaś w pobliżu i postanowiły się zemścić.

Konary śmigały wokół Ciebie z ogromną prędkością, wzbijając kłęby kurzu za każdym razem, gdy chybiony cios trafiał w ziemię. Odskok, odskok, unik, cios. Rytm walki był monotonny. Powoli zaczynałaś odczuwać zmęczenie, czego nie można powiedzieć o Twoich przeciwnikach. Mimo wielu ran jakie im zadałaś, wydawali się nie zwalniać nawet na sekundę.

Nagle jeden z Trolli zachwiał się, wyraz zwierzęcego zdziwienia wykrzywił jego pysk, gdy ogromne cielsko padło martwe na ziemię.

Drugi Troll dołączył do swego towarzysza chwilę później.

Historia z życia wampira (cz. 10)

Cała wyprawa przypominała dziecinny spacer. Nic interesującego się nie wydarzyło.

Już myślałaś, że będzie to stracony czas, gdy nagle poczułaś wstrząsy, ziemia zadrżała i rozstąpiła się pod Twoimi stopami.
Zwinnie przeskakiwałaś z jednego kawałka gruntu na drugi, by zaraz ratować się skokiem na sąsiedni występ. Spojrzałaś w otchłań pod swoimi stopami i zakręciło Ci się w głowie, a tylko zimna krew pozwoliła Ci nie spaść w czerń, która rozpościerała się pod Twoimi stopami. Chwilę później było już po wszystkim.

Gdy szłaś w kierunku miasta, zobaczyłaś refleks światła, odbijany przez jakiś przedmiot. Zapewne leżał pogrzebany pod ziemią, a niedawne trzęsienie odsłoniło skrywaną tajemnicę.

Historia z życia wampira (cz. 9)

Sfinks! Wielki, paskudny, śmierdzący SFINKS!

Czemu właśnie Ciebie zawsze spotykają najgorsze bestie?!

- O, jaki śliczny, malutki wampirek - powiedziała bestia i uniosła Cię w wielkiej, zakończonej półmetrowymi szponami, łapie. - Mam Cię zjeść od razu czy odpowiesz na moją zagadkę? - zapytał potwór z rozbawieniem w głosie.

Zadawaliście sobie wzajemnie zagadki do świtu. Wraz z blaskiem pierwszych promieni Sfinks pogratulował Ci wiedzy i odleciał, zostawiając w nagrodę "niewielki" upominek.

Historia z życia wampira (cz. 8)

Szli za Tobą od samych bram Miasta. Nigdy ich dokładnie nie widziałaś, ale byłaś pewna, że tam są. Byli dobrzy, nigdy nie zgubili tropu na dłużej niż kilka minut, pomimo całych Twoich starań.

Niespodziewana ulewa, jeden z cudów nowych pór roku będących efektem masowego użycia broni jądrowej podczas III Wojny Światowej, pozwoliła Ci ich zaskoczyć. Szybki cios zrzucił głowę z ramion pierwszego, nim ten zdążył zareagować. Drugi stawiał opór tylko kilka sekund. Dopiero wtedy zauważyłaś, czym są Twoi prześladowcy - wilkołaki, przerażające bestie zdolne, po przemianie, stawić czoła wampirowi, za jedyną broń mając tylko własne szpony.

Wilcza przemiana to piękny i zarazem przerażający widok. Raz zdarzyło Ci się coś takiego widzieć, ale tylko z człowieka-wilka w człowieka. Teraz widziałaś drugą stronę wilkołackiej natury. W ciągu ułamków sekund stanął przed Tobą dwu i pół metrowy potwór. Ostateczna maszyna do zabijania.
Rozgorzała walka. Szybkie ciosy i jeszcze szybsze uniki. Po chwili było już po wszystkim. Wilkołak leżał na ziemi z podciętymi ścięgnami, czekając na kończący wszystko cios. Jednym szybkim uderzeniem zakończyłaś jego życie.

Gdy powoli wracał do ludzkiej postaci, zaskoczyło Cię straszne podobieństwo Twojej ofiary do Azela...